tag:blogger.com,1999:blog-17141760717660328312024-02-07T18:34:20.625+01:00Hear the RealityHear the Reality to blog dla chcących poszerzać swoje horyzonty w najbardziej abstrakcyjnej dziedzinie sztuki, jaką jest muzyka.Unknownnoreply@blogger.comBlogger898125tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-46772179666512080292016-04-13T21:55:00.000+02:002016-06-03T00:19:47.839+02:00Seymour - Sing<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/aHtZ7sTA4p4/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="http://www.youtube.com/embed/aHtZ7sTA4p4?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Pamiętacie może, jak dokładnie 3 lat temu, 13 kwietnia 2013 roku, zaczynałem moją przygodę z blogowaniem o muzyce?<br />
Właśnie tak, <a href="http://hearthereality.blogspot.com/2013/04/blur-sing.html" target="_blank">utworem "Sing" grupy <b>Blur</b></a>. I tym samym utworem działalność kończymy. Tym razem usłyszcie jego pierwotną wersję, nagraną jeszcze w czasach, gdy formacja <b>Blur </b>grała pod nazwą <b>Seymour</b>.<br />
Nie będzie już dziś oceny, nie będzie sekcji "Już jutro". Bo tu nie będzie jutra (pozostanie tylko <a href="http://hearthereality.blogspot.com/p/muzyczny-kalendarz.html" target="_blank">muzyczne kalendarium, do obejrzenia którego serdecznie zapraszam</a>).<br />
Dziękuję Wam bardzo za tę niezmiernie przyjemną podróż dźwiękową. Dobranoc.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-13775699113020934052016-02-14T14:02:00.000+01:002016-02-14T15:46:23.598+01:00Kilka piosenek na Walentynki<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>David Bowie </b>- "Valentine's Day"</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/S4R8HTIgHUU/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/S4R8HTIgHUU?feature=player_embedded" width="320"></iframe></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange; font-size: large;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Moby </b>- "Sleep Alone"</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/ThoKUY4qZDM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/ThoKUY4qZDM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: orange;">***</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Outkast </b>- "Happy Valentine's Day"</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/kRAWwdzNL6c/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/kRAWwdzNL6c?feature=player_embedded" width="320"></iframe></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: orange;">***</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>TV on the Radio </b>- "Lover's Day"</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/XSh7zEQgCa8/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/XSh7zEQgCa8?feature=player_embedded" width="320"></iframe></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-40715245373684411792016-01-11T23:33:00.000+01:002016-01-13T12:07:23.082+01:00"Stars are never sleeping/Dead ones and the living"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/gH7dMBcg-gE/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/gH7dMBcg-gE?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div>
<br /></div>
Ciąg dalszy żałoby po mistrzu.<br />
<br />
Przyznaję - nie wychowywałem się na muzyce Davida Bowiego. Znałem oczywiście "Space Oddity", "Young Americans", "Let's Dance" (to chyba najlepiej) i parę innych, ale naszą znajomość można określić najwyżej jako powierzchowną. Do mojej muzycznej świadomości wdarł się Bowie gwałtownie wraz z wydaniem "The Next Day" oraz wspaniałego "The Stars (Are Out Tonight)". Pózniej była kompilacja "Nothing Has Changed" i poznawanie jego wcześniejszej twórczości. Była "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka, dzięki której zrozumiałem wreszcie "Space Oddity", które to z kolei swym pięknem mnie onieśmieliło - słuchając go czuję się jak major Tom; jakbym dotykał czegoś, co czyni mnie zupełnie bezradnym wobec swej wielkości (i do dziś nie potrafię się przy tym nie wzruszyć). A przez ostatnie dwa dni zdążyłem się niemalże zakochać w "Blackstar".<br />
David Bowie był zawsze jakaś oczywistością. Stałym punktem odniesienia. Kimś, kogo nie może zabraknąć. Teraz go zabrakło i na razie niezbyt mogę sobie wyobrazić jak to w ogóle możliwe.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-14584099807333061422016-01-11T09:13:00.000+01:002016-01-13T19:25:28.325+01:00Początek roku 2016<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/y-JqH1M4Ya8/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/y-JqH1M4Ya8?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Odszedł od nas David Bowie, zostawiając na scenie muzycznej wielką wyrwę. Co z tego, że przez ostatnie dwa-trzy lata nas na to przygotowywał, skoro my nadal nie jesteśmy gotowi.<br />
Mały cynik gdzieś we mnie nadal twierdzi, że to wszystko jest genialnym chwytem marketingowym, a Bowie powstanie z martwych - jak Łazarz.<br />
<br />
<div>
Od dziś nie ma już muzyki.</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-41144054547731989092015-10-11T20:00:00.000+02:002015-10-20T22:43:03.460+02:00Nowości z Polski i zagranicy oraz trochę zaległych piosenek<span style="text-align: start;">Tak się jakoś złożyło, że w zakładkach mojej przeglądarki internetowej stoi już cała kolejka piosenek przeznaczonych do publikacji tutaj.</span><br />
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Cigarettes After Sex</b> - "Dreaming Of You" </span><i>(8/10)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/Wr_AwbTPFIU?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Zacznijmy od "Dreaming Of You". Taki tytuł nosi piosenka brooklyńskiego zespołu <b>Cigarettes After Sex</b>, którego liderem jest <b>Greg Gonzalez </b>- utalentowany teksański basista. Muzyka ta przez El Paso Times z niewiadomych powodów została zaklasyfikowana jako shoegaze - a to przecież zwyczajny (choć fantastyczny) alternatywny pop. Magia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b style="color: orange;">Lucas Santtana</b><span style="color: orange;"> - </span><span style="color: orange;">"O deus que devasta mas também cura"</span><i> (8/10)</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/DootzirnK8A?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<br />
Pozostańmy jeszcze za Atlantykiem, ale zmieńmy kontynent. Znajdujemy się teraz w Brazylii - domu <b>Lucasa Santtany</b>, który w niebywały sposób potrafi zrównoważyć popularność i muzyczną wielogatunkowość. Ja akurat najbardziej lubię jego lekko delikatne, eklektyczne, alt-folk-pop-rockowe wcielenie z "O deus que devasta mas também cura" - bardzo udanej płyty sprzed trzech lat. I choć słyszymy tu portugalskie słowa, ze stereotypowym fado nie ma to nic wspólnego.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<span style="color: orange;"><span style="color: orange; font-family: inherit; font-weight: bold;"><b>Björk</b></span><span style="color: orange; font-family: inherit;"> - "Crystalline" (Omar Souleyman Remix)</span></span><i> (9/10)</i><br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/3vEjKrP6tOs?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<span style="color: orange; font-family: inherit;"><b> </b></span><br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Mamy nadal rok 2012, ale klimaty już zgoła odmienne. Tym razem zaglądamy do Syrii, z której pochodzi <b>Omar Souleyman</b>. Podjął się on trudnego zadania - zremiksować <b>Björk</b>. Udało mu się to wyśmienicie. Z sukcesem połączył najlepsze cechy własnej muzyki z najlepszymi cechami islandzkiej wokalistki.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Jamie Woon</b> - "Sharpness" </span><i>(8/10)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<iframe frameborder="no" height="150" scrolling="no" src="https://w.soundcloud.com/player/?url=https%3A//api.soundcloud.com/tracks/217952398&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&visual=true" width="100%"></iframe><br />
<div>
<br /></div>
Specjalnością <b>Jamiego Woona</b>, podobnie jak specjalnością <b>Björk</b>, jest wokal. <b>Woon </b>stawia na zmysłowość i wychodzi na tym naprawdę nieźle. Tak było już na "Mirrorwriting", tak jest w "Sharpness" - jeszcze świeżym singlu z nadchodzącej płyty.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Iglooghost</b> feat. <b>Cuushe </b>- "Gold Coat" </span><i>(7/10)</i></div>
<br />
<iframe frameborder="no" height="150" scrolling="no" src="https://w.soundcloud.com/player/?url=https%3A//api.soundcloud.com/tracks/227318766&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&visual=true" width="100%"></iframe><br />
<div>
<span style="color: orange; font-family: inherit;"><br />
</span></div>
I wreszcie przechodzimy do obiecanych nowości - "Gold Coat" to nagranie, które <b>Flying Lotus </b>podrzucił na Facebooku przy okazji ogłoszenia, że <b>Iglooghost </b>dołącza do <b>FL</b>-owej wytwórni Brainfeeder. Dobre, aczkolwiek do <b>Lotusa </b>jeszcze sporo brakuje.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Stara Rzeka</b> feat. <b>Wojciech Jachna</b> & <b>Jacek Buhl </b>- "Małe świerki" </span><i>(9/10)</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/U5fmnG5ayp8?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<div>
<br /></div>
Lepiej <b>Kuba Ziołek </b>ogłosić wydania nowej płyty nie mógł. "Małe świerki" pozwalają zapomnieć o jakimkolwiek niepokoju przed nadejściem albumu zatytułowanego <a href="https://stararzeka.bandcamp.com/album/zamkn-y-si-oczy-ziemi-instant-classic" target="_blank">"Zamknęły się oczy ziemi"</a> (a to już 22 października!). To cieszy - tym bardziej, że będzie to ostatni (choć dopiero drugi) album <b>Starej Rzeki</b>. Przykro jest na zawsze rozstawać się ze światem brutalizmu magicznego. Komu jest żal tak jak mi - może wybrać się na koncert (29.10 w krakowskim klubie Alchemia albo w innym mieście Polski - po więcej informacji zapraszam <a href="https://www.facebook.com/stararzeka" target="_blank">tu</a>).<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<span style="color: orange;"><b>Kamp!</b> - "Arsene Wenger" </span><i>(8/10)</i><br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/bgGUbhUiAe4?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<div>
<br /></div>
Postarali się także panowie z tria <b>Kamp!</b>, którzy właśnie opublikowali utwór "Arsene Wenger". Mniej tu popu i dance'u, niż w ich poprzednich wcieleniach, a mi taka zmiana bardzo się podoba.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Will Butler</b> - "Anna" </span><i>(8/10)</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/7QFvgHIJrEQ?rel=0" width="560"></iframe></div>
<div>
<br /></div>
Kolejną nowością jest świeży teledysk do "Anny" <b>Willa Butlera </b>z <b>Arcade Fire</b>. Moje serce podbiła niesamowita choreografia, morski klimat i niewątpliwie bezbłędna Emma Stone. Na razie jeden z rozsądniejszych kandydatów do HtR-owego plebiscytu na Teledysk roku.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<span style="color: orange;"><b>Lor</b> - "Baths" </span><i>(7/10)</i><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/t7ZE1ZJkdRQ?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<div>
<br /></div>
Nowym utworem pochwaliły się dziewczyny z <b>Lor</b>. Podobno opiewa wanny - niech i tak będzie. Ważne, że jest chyba najciekawszy (i, zupełnie przypadkiem, najbardziej popowy) z ich dotychczasowych publikacji. Przyczepiłbym się tylko do zmiany tempa tuż przed wejściem skrzypiec. Ale to już chyba wyłącznie z zazdrości, że im się udaje, a mi nie. Brawo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><b>Sam Smith</b> - "Writing's On The Wall" </span><i>(5/10)</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8jzDnsjYv9A?rel=0" width="560"></iframe></div>
<div>
<br /></div>
Na sam koniec naszego krótkiego przeglądu, z kronikarskiego obowiązku - piosenka, która w historii muzyki się nie zapisze. Bo i nie ma powodu, dla którego miałoby się jej udać. "Writing's On The Wall", czyli najnowsza piosenka Bondowska, jest mdła, dość nijaka i zbytnio siląca się na podobieństwo do "Skyfall". Tyle. I nawet niezły głos <b>Sama Smitha </b>tu nie pomoże.<br />
A skoro o tym mowa - <b>Samowi </b>polecałbym zmianę repertuaru. No chyba, że w muzyce chodzi mu tylko o pieniądze - jeśli tak, to jest na dobrej drodze.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-48896638556298864202015-10-10T20:00:00.000+02:002015-10-11T20:24:40.141+02:00Pablopavo, Iwanek, Praczas - Październikowy facet<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/z-XZUh1dUWE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/z-XZUh1dUWE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Jednak "Październikowy facet" nie dociera do mnie tak, jak dwie ostatnie płyty <b>Pablopavo </b>(jedna z Ludzikami, jedna bez).<br />
<a name='more'></a>Może to kwestia tego, że jeszcze nie jestem z nim osłuchany. Może tego, że wystarcza mi sam głos <b>Pablopavo</b>, a do <b>Ania Iwanek </b>nie jestem przyzwyczajony. Może tego, że aranżacje <b>Pablopavo </b>zazwyczaj są uboższe i bardziej ascetyczne (<i>vide</i> "Mikołaj", "Czerw"), podczas gdy "Październikowy..." jest bardziej rozłożysty i przeciąga się przez całą gamę tonów. A może wszystkiego po trochu.<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <span style="color: orange;">zmiana formatu bloga</span>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-11625494994374750412015-10-09T20:00:00.000+02:002015-10-11T20:15:45.087+02:00Paśko i Co To - Skala<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/K4b6zJgHU0c/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/K4b6zJgHU0c?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Instrumentalnie - podobnie jak wczoraj.<br />
<a name='more'></a>Wokalnie już niekoniecznie. <b>Przemek Paśko </b>ma od <b>Edmunda Fettinga </b>znacznie bardziej pospolity głos (co wcale nie ujmuje mu jakości). Tekstów w ogóle nie ma po co porównywać, bo wiadomo, że <b>Osiecka </b>wygrywa w cuglach, ale przyjrzyjmy się muzyce. Wczoraj mieliśmy coś o wiele prostszego - jedna gitara i kilka ledwie akordów. Dziś z kolei <b>Paśko i Co To</b> popisują się trochę ładnym, akustycznym, gitarowym graniem. Idzie im to świetnie, przez co melodycznie utwór wypada pięknie. I teraz weź tu człowieku zdecyduj który utwór jest (muzycznie) lepszy. Jeden niesie nazwisko <b>Komeda </b>i nostalgia, drugi - urocze, smętne gitary. Czynnikiem wspólnym jest piękno melodii. I to nam powinno wystarczyć.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Ocena: <b>7/10</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Już jutro: <b>Pablopavo, Iwanek, Praczas</b></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-28365794963605930542015-10-08T20:00:00.000+02:002015-10-11T19:57:42.054+02:00Edmund Fetting - Nim wstanie dzień<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
/<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/COGBfVMAMCU/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/COGBfVMAMCU?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<b>Edmunda Fettinga </b>wszyscy na pewno znają.<br />
<a name='more'></a>Nawet, jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. Przecież prawie każdy Polak miał kiedyś styczność z serialem "Czterej pancerni i pies". A właśnie za czołówkę tego serialu służy "Ballada o pancernych" (znana szerzej jako "Deszcze niespokojne"), napisana przez <b>Agnieszkę Osiecką </b>(słowa) i <b>Adama Walacińskiego</b> (muzyka), a wykonywana właśnie przez pana <b>Fettinga</b>.<br />
"Nim wstanie dzień" to również pieśń z czołówki - ale nie serialu, tylko filmu - "Prawo i pięść" (w reżyserii Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego). Autorką tekstu również jest A<b>gnieszka Osiecka</b>, zaś muzykę skomponował<b> Krzysztof Komeda-Trzciński</b>. Prosta melodia i instrumentacja nijak nie pozwalają jednak na skojarzenia z jego złożonym "Astigmatic", "Svantetic" czy "Kattorną". I dlatego ten utwór ma taki urok. Głęboki, wiercący głos <b>Fettinga </b>z "harcerskimi" gitarowymi akordami pozwala na bardzo podstawowy poziom odbioru muzyki, wprowadza w zadumę i daje szansę na odrobinę refleksji nad tekstem.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<br />
Już jutro: <b>Paśko i Co To</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-63485623975697903962015-10-07T20:00:00.000+02:002015-10-10T00:10:39.852+02:00Alt-J - Taro<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/S3fTw_D3l10/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/S3fTw_D3l10?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
"Taro" to bardzo dramatyczna lekcja historii.<br />
<a name='more'></a>Doprecyzowując - historii fotografii. Opowiada bowiem o śmierci Roberta Capy - fotografa wojennego, który, relacjonując pierwszą wojnę indochińską, zmarł 25 maja 1954 roku w wyniku obrażeń doznanych wskutek nadepnięcia na minę przeciwpiechotną. O 14:55 zeskoczył z wojskowego Jeepa i ruszył z aparatem w dłoni na pole walki. Pięć minut później jego walczący towarzysze usłyszeli wybuch. Gdy dotarli na miejsce zdarzenia, zastali Capę w agonii, pozbawionego lewej nogi i ze zdruzgotaną klatką piersiową. Natychmiast przewieźli go do szpitala polowego, ale o 15: 10 ziemski czas fotografa się skończył. Cytując <b>Alt-J</b>:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>To Capa, to Capa Capa dark after nothing, re-united with his leg and with you Taro</i></blockquote>
...a zatem Capa zjednoczył się ze swą utraconą nogą oraz, co ważniejsze i zdecydowanie bardziej liryczne, z Gerdą Taro.<br />
Gerda Taro (właściwie Gerta Pohorylle) była niemiecką Żydówką pochodzenia polskiego, która przez nasilające się w Niemczech lat trzydziestych nazistowskie klimaty zmuszona została do ucieczki do Paryża i rozłąki z rodziną (której już nigdy przyszło jej później nie zobaczyć). W stolicy Francji Taro spotkała Endre Friedmanna - węgierskiego Żyda, który tak jak ona pasjonował się fotografią. Zostali więc partnerami zawodowymi (zostaliby też życiowymi, gdyby Pohorylle nie odrzuciła oświadczyn Węgra) i zaczęli publikować prace jako fikcyjny amerykański fotograf Robert Capa. Sekret nie przetrwał długo, lecz Friedmann postanowił na stałe przyjąć wspomniane nazwisko (wywodzące się z węgierskiego <i>cápa</i> - rekin); Pohorylle na cześć japońskiego artysty Tarō Okamoto przybrała zaś nazwisko Gerda Taro.<br />
W roku 1936 w Hiszpanii rozpętała się wojna domowa. Taro wraz z Capą wybrali się tam, by dokumentować zmagania na froncie. Mężczyźnie się poszczęściło - przywiózł stamtąd jedno ze swych najsłynniejszych zdjęć, czyli <a href="http://41.media.tumblr.com/9f98985a5df6b5ca484c7845b0eb1427/tumblr_n2bdsuMWv21t5hsgro1_r1_1280.jpg" target="_blank">"Loyalist Militiaman At The Moment Of Death, Cerro Muriano, September 5, 1936"</a> (znane jako "Upadający żołnierz"; aktualnie kwestionuje się jego autentyczność, a autorstwo niekiedy przypisuje się Gerdzie Taro). Kobieta, niestety, już z Hiszpanii nie wróciła - 25 lipca 1937 odniosła poważne obrażenia w wyniku kolizji republikańskiego czołgu z - również republikańskim - samochodem transportującym rannych, z którego postanowiła skorzystać Taro. Następnego dnia zmarła w szpitalu. Są tacy, którzy sugerują, że komuś mogło zależeć na śmierci coraz bardziej wpływowej fotografki, obracającej się w komunistycznym, antyfaszystowskim towarzystwie bliskim Hemingwayowi i Orwellowi. Inni twierdzą, że wypadek przebiegł inaczej, a Taro została po prostu rozjechana (!) przez czołg. Ani jedni, ani drudzy na swoje twierdzenia nie mają jednak wystarczających dowodów, przez co musimy przyjąć najbardziej prawdopodobną wersję całego zdarzenia.<br />
Niemka została pierwszą fotografką wojenną, która zginęła na froncie. Przez francuskie środowisko komunistyczne została także jednocześnie uznana za symbol walki przeciw nazistom i faszystom. A dla Capy pozostała zapewne wielką, nie do końca spełnioną miłością.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Edmund Fetting</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-30339780256038720182015-10-06T20:00:00.000+02:002015-12-09T20:01:32.283+01:00Kiasmos - Looped<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/_R1bWuRlpyM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/_R1bWuRlpyM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Wynurzamy się z oceanu smutku i zmierzamy w stronę kałuży zadumy.<br />
<a name='more'></a>Kałuży, bo jednak "Looped" jest, w całej swej rozciągłości, dość kompozycyjnie płytkie. Jedna, powtarzająca się stale sekwencja dźwięków może nam dać nie więcej niż właśnie kałużę (choćby była nie wiadomo jak wielka). A poza tym brzmienie tej kompozycji przypomina trochę brudną, zabarwioną miastem deszczówkę - niby szlachetna baza (woda vs fortepian <b>Arnaldsa</b>), ale w niej domieszki typowe dla współczesności (benzyna i inne zanieczyszczenia vs elektronika). Należy tylko uważać, żeby na dłużej w taką kałużę nie wdepnąć, bo wtedy wsiąka się zupełnie.<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Alt-J</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-30298192337499988802015-10-05T20:00:00.000+02:002015-10-05T23:38:41.013+02:00Szymon - Golden<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/dhJ_0AmSbf0/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/dhJ_0AmSbf0?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
W Australii żył sobie kiedyś chłopak imieniem <b>Szymon</b>. Mając dwadzieścia trzy lata postanowił popełnić samobójstwo.<br />
<a name='more'></a>Ale wcześniej, jeszcze za swej nastoletniości, tworzył piękną muzykę, wydaną niedawno w postaci albumu "Tigersapp". Został on nagrany całkowicie samodzielnie przez osiemnastolatka pochodzenia polskiego i od razu przyciągnął uwagę wielkiej wytwórni EMI. Do wydania debiutu Szymona Borzestowskiego doszłoby zapewne już dobrych kilka lat temu, gdyby nie fakt, że muzyk cierpiał na poważną depresję. Album poszedł w odstawkę, a <b>Szymon </b>szukał ratunku. Ostateczną porażkę poniósł w grudniu 2012 roku.<br />
I gdy teraz w Internecie otworzy się dowolny australijski artykuł o <b>Szymonie</b>, na końcu znajduje się krótki dopisek:<br />
<blockquote class="tr_bq">
If you or anyone you know needs help, you can call Lifeline on 13 11 14.</blockquote>
<br />
Jeśli więc potrzebujesz pomocy, możesz zadzwonić pod numer <a href="http://if%20you%20or%20anyone%20you%20know%20needs%20help%2C%20you%20can%20call%20lifeline%20on%2013%2011%2014./" target="_blank">11 61 23</a>. A jeśli po prostu chcesz porozmawiać z drugim człowiekiem - <a href="mailto:hearthereality@gmail.com" target="_blank">napisz</a>.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Kiasmos</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-10682352640409342672015-10-04T20:00:00.000+02:002015-10-05T23:16:19.947+02:00Tame Impala - Let It Happen (Soulwax Remix)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/tfr-h6BaYN8/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/tfr-h6BaYN8?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
No, w pourlopowym poście zapomniałem o jeszcze jednym ważnym fakcie muzycznym.<br />
<a name='more'></a>Mianowicie 8 września na YouTube'owym kanale zespołu <b>Tame Impala </b>ukazał się dokonany przez belgijski kolektyw <b>Soulwax </b>świetny, ponad dziewięciominutowy remix "Let It Happen", czyli najlepszego utworu z ostatniej płyty Australijczyków - "Currents". Faktu tego przemilczeć nie wypada.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Szymon</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-77060571297947086892015-10-03T20:00:00.000+02:002015-10-04T23:16:19.784+02:00Yelle - Moteur action<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/dXXPvqOq6zg/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/dXXPvqOq6zg?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
Tym utworem <b>Yelle </b>wreszcie sięgnęła poziomu "Safari Disco Club".<br />
<a name='more'></a>Ale sięgnęła tak ledwo ledwo. A na pewno go nie przekroczyła. Szkoda, bo od czasu tamtego minihitu właściwie nie słyszymy u Francuzki niczego równie dobrego (czy właściwie przyjemnego, bo o nie wiadomo jakiej jakości nie należy tu mówić). Sporo tu nut rodem z <b>Calvina Harrisa </b>(z tych lepszych okresów), mniej słodyczy z "Chimie physique". No ale słucha się dobrze, na dyskotece również "Moteur action" zapewne sprawdza się niezgorzej - czego chcieć więcej od takiej muzyki?<br />
<br />
Ocena: <b>6/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Tame Impala</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-35387009375931511952015-10-02T20:00:00.000+02:002015-10-18T17:20:25.817+02:00Tunde Adebimpe feat. Sal P & Sinkane - Speedline Miracle Masterpiece<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/E30QsBwrMZ0/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/E30QsBwrMZ0?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Nic, tylko wskoczyć na motocykl i pruć przez autostrady z prędkością nieprzystającą rozważnemu kierowcy.<br />
<a name='more'></a>Do tego nakłania - przynajmniej mnie - "Speedline Miracle Masterpiece". I właściwie takie było chyba zamierzenie, ponieważ <b>Tunde Adebimpe </b>nagrał tę piosenkę specjalnie do GTA V - gry, która właśnie na zbyt szybkim jeżdżeniu (kradzionymi, do tego) samochodami polega (choć, z tego co słyszałem, do jazdy szybkimi samochodami dodano tam tortury - a to już zdecydowanie marna zabawa). Mało tego, "Speedline..." to nie jedyny utwór, który powstał pod kątem najnowszego GTA. To tylko część płyty "Welcome To Los Santos", która w całości towarzyszy graczom podczas przemierzania dróg właśnie fikcyjnego Los Santos w postaci stacji radiowej. A tam - oprócz <b>Tundego</b> - między innymi <b>Aloe Blacc </b>i <b>Little Dragon</b> (!).<br />
Ale to nie koniec, bo jest jeszcze wisienka na torcie - utwór do GTA V (już nie znajdujący się na wspomnianej płycie) nagrali także inni brooklyńczycy - <b>Yeasayer</b>. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=O8ZQxlJkkKk&ab_channel=Cudifying" target="_blank">Żadne arcydzieło to to nie jest</a>, ale - podobnie jak "Speedline Miracle Masterpiece" - słucha się przyjemnie.<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<br />
Już jutro: <b>Del Tha Funkee Homosapien</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-68896624431719454862015-10-01T20:00:00.000+02:002015-10-02T11:21:41.946+02:00Po wakacjach, czyli powrót do normalnościOd <a href="http://hearthereality.blogspot.com/2015/09/miley-cyrus-feat-ariel-pink-tiger-dreams.html" target="_blank">ostatniego posta</a> (który, przypomnijmy, dotyczył najnowszych muzycznych dokonań <b>Miley Cyrus</b>) minęły już całe trzy tygodnie. Trudno w to trochę uwierzyć, tym bardziej, że działo się bardzo dużo.<br />
<a name='more'></a>Zacznę może od tego, że postanowiłem udać się z grupą przyjaciół do Austrii (a konkretnie Wiednia; <i>notabene</i> autostopem) i Holandii (Groningen i Amsterdam). W podróży towarzyszyło mi kilka płyt, z naciskiem na "Black Messiah" <b>D'Angelo & The Vanguard</b> (to Austria) oraz "Carrie & Lowell" <b>Sufjana Stevensa </b>(to Holandia).<br />
<br />
Pierwsza płyta doskonale wprowadza w nastrój lekkiego rozmarzenia, relaksuje i zapewnia bardzo... zmysłowe (?) odczucia. Nie wiem, czy jasno to określiłem, ale - o nieba - słów brakuje. Doskonałość.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/mVsQwJfWzoI/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/mVsQwJfWzoI?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Druga też radzi sobie wcale nie gorzej. <b>Sufjan Stevens </b>na - jak na razie - najlepszej chyba płycie bieżącego roku zapewnia słuchaczom niezwykle poruszającą emocjonalną wycieczkę po swoich wspomnieniach. Jest tu bóg, miłość (bez rozróżnień na rodzinną i erotyczną, hetero- i homoseksualną, bo prawie każdej jest tu po trochu), śmierć, zagubienie oraz cała gama innych motywów i uczuć.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/Se6-q57xJCg/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/Se6-q57xJCg?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
No dobra, ale oprócz dwóch płyt miałem też swoją jedną, ważną piosenkę: "2HB" grupy <b>Roxy Music</b>. To z kolei piosenka z jednego z najważniejszych art-rockowych albumów w historii - eponimicznego "Roxy Music" z 1972 roku. Niejako hołd dla Humphreya Bogarta i filmu "Casablanca", zdominowany przez syntezatory <b>Bryana Ferry</b>'ego. No i melodycznie porywający.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/vPhLtIJIiyI/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/vPhLtIJIiyI?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Tylko co to właściwie ma wspólnego z Austrią albo Holandią? No w sumie niewiele. Dlatego teraz przenieśmy się na moment do wiedeńskiego sklepu wytwórni EMI, gdzie złożyłem wizytę poszukując czegoś nowego, mogącego mnie zainteresować (a przy tym pochodzącego z krajów niemieckojęzycznych). Nie zawiodłem się - oprócz wykonawców już mi znanych (m.in. <b>Soap&Skin</b>, <b>Fennesz</b>), sprzedawca polecił mi także debiutancki krążek Andreasa Spechtla, ukrywającego się pod pseudonimem <b>Sleep </b>(jak łatwo się domyślić, znalezienie jakichkolwiek informacji o artyście z takim pseudonimem graniczy z cudem - sami spróbujcie, nie używając nazwiska).<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/vX0M-lsoEIE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/vX0M-lsoEIE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
Dużo tu elektroniki, ale takiej bardzo łagodnej. Poza tym są - również łagodne - dęciaki, gitary i perkusja. I tylko "Cinèma rif" nie przestaje mnie zadziwiać - skąd na tak sennej płycie (patrz: "Duérmete niño") tak ostry i niespodziewany utwór?<br />
Dla ciekawych - kilka informacji o <b>Sleep</b> i jego eponimicznym albumie.<br />
<span style="font-size: x-small;">WSZYSTKIE UTWORY NAGRANE, WYKONANE I WYPRODUKOWAŁ: </span><b>Sleep</b> (czyli Andreas Spechtl)<br />
<span style="font-size: x-small;">TRACKLISTA:</span><br />
<span style="font-size: x-small;">1. </span>Sister Sleep<br />
<span style="font-size: x-small;">2. </span>Hauntology<br />
<span style="font-size: x-small;">3. </span>After Dark<br />
<span style="font-size: x-small;">4. </span>Bhx Dub<br />
<span style="font-size: x-small;">5. </span>Time To Time<br />
<span style="font-size: x-small;">6. </span>Duérmete niño<br />
<span style="font-size: x-small;">7. </span>Cinèma rif<br />
<span style="font-size: x-small;">8. </span>Jinja Nights<br />
<span style="font-size: x-small;">PRODUKCJA: </span>Ramin Bijan, Stefan Flad & Andreas Spechtl<br />
<span style="font-size: x-small;">ROK WYDANIA: </span>2015<br />
<span style="font-size: x-small;">MIEJSCE WYDANIA: </span>Berlin, Niemcy<br />
<span style="font-size: x-small;">WYTWÓRNIA: </span>Staatsakt<br />
<span style="font-size: x-small;">DYSTRYBUCJA: </span>Caroline International<br />
<br />
Z Holandii planowałem przywieźć krążek <b>The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble</b>, ale niestety trochę mi to nie wyszło.<br />
<br />
<span style="color: orange;">Na koniec jeszcze kilka informacji:</span><br />
<span style="color: orange;">11 września </span><b>Nils Frahm </b>wydał pod egidą <b>Late Night Tales </b><a href="http://latenighttales.co.uk/product.php/388" target="_blank">swój nowy mix</a>. Jest to chyba jeden z najlepszych, które dotychczas się tam ukazały, ale jednak zaskoczył mnie negatywnie. Głównie dlatego, że album otwiera nagrany przez <b>Frahma </b>cover utworu <b>Johna Cage</b>'a o zmiennym tytule (znanego najlepiej jako '"4'33""), który podminowuje oryginał w każdym możliwym założeniu. Wiem, że miał to być żart - niesmaczny.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: orange;">14 września</span> zespół <b>Oxford Drama </b>wydał pierwszego singla z nadchodzącej wielkimi krokami debiutanckiej płyty długogrającej - "Preserve". Warto posłuchać, spisuje się świetnie, czekamy na więcej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/uSHBi6btaws/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/uSHBi6btaws?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: orange;">18 września</span> <b>John Malkovich </b><a href="http://pitchfork.com/news/61254-john-malkovich-enlists-yoko-ono-sean-lennon-ric-ocasek-omd-placebo-dandy-warhols-more-for-record-store-day-release/" target="_blank">ogłosił wydanie płyty</a>, na której znajdować się będzie jedenaście mixów - uwaga - <b>Malkovicha </b>czytającego Platona. Może być ciekawie, jako że wśród miksujących są m.in. <b>Yoko Ono & Sean Lennon</b>, <b>Placebo</b> i <b>Dolores O'Riordan</b>. Krążek ma się ukazać 27 listopada, z okazji Record Store Day.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: orange;">23 września</span> krakowianki z zespołu <b>Lor</b> wydały nowy utwór wraz z teledyskiem. Jest nieźle - przynajmniej w warstwie muzycznej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/keHY-0Y97JM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/keHY-0Y97JM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: orange;">1 października</span> (dziś!) <b>Chet Faker </b>udostępnił na Soundcloudzie "Bend" w remiksie <b>D-Pulse</b>. Utwór jest także dostępny do darmowego pobrania. Brzmi naprawdę dobrze, więc pobrać chyba warto.</div>
<iframe frameborder="no" height="300" scrolling="no" src="https://w.soundcloud.com/player/?url=https%3A//api.soundcloud.com/tracks/226268724&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&visual=true" width="100%"></iframe><br />
<br />
To tyle ode mnie na dziś.<br />
<br />
Już jutro: <b>Tunde Adebimpe</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-24105581479168788392015-09-09T20:00:00.000+02:002015-10-01T00:00:53.358+02:00Miley Cyrus feat. Ariel Pink - Tiger Dreams<iframe frameborder="no" height="450" scrolling="no" src="https://w.soundcloud.com/player/?url=https%3A//api.soundcloud.com/tracks/221633585&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&visual=true" width="100%"></iframe><br />
<br />
Stało się - <b>Miley Cyrus </b>nagrała (w miarę) niezłą płytę.<br />
<a name='more'></a>I jednocześnie udowodniła obserwatorom sceny muzycznej, że jej wybryki to tylko doskonała, szeroko zakrojona akcja marketingowa. Tą płytą <b>Cyrus </b>właściwie upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu - zadowoliła swoich wiernych fanów (podobno), przy tym popychając w stronę jeszcze większego ekstremum swój już i tak wyrazisty wizerunek, a do tego pokazała, że potrafi wznieść się ponad to, do czego wraz z nią przywykliśmy i tworzyć całkiem ładny dream pop. No ale trudno byłoby chyba zmarnować taką okazję na zrobienie nareszcie czegoś dobrego, skoro ma się za współtowarzyszy <b>Ariela Pinka</b> i <b>The Flaming Lips</b>. Zestawienie to faktycznie nietypowe, ale muzycy dogadali się chyba dobrze, skoro nagrali takie ładne "Tiger Dreams".<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic1kXdAOj1-OLD5Qe29Kc5OL-d-xuet-F5H_UOlKOr8DZmkhdxcwt2ixrABl8bPRBsW_raGPhcOTKa27REc6yv-LYxl6GW9ZCBcKq2G1F9SdhthxsrTwDc5W0E79p3KYOP3R9zx6l4uuCc/s1600/02+Miley+Cyrus.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="418" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic1kXdAOj1-OLD5Qe29Kc5OL-d-xuet-F5H_UOlKOr8DZmkhdxcwt2ixrABl8bPRBsW_raGPhcOTKa27REc6yv-LYxl6GW9ZCBcKq2G1F9SdhthxsrTwDc5W0E79p3KYOP3R9zx6l4uuCc/s640/02+Miley+Cyrus.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wstawione na Instagrama przez <b>Wayne'a Coyne</b>'a (z grupy <b>The Flaming Lips</b>) zdjęcie z nagrań do "Tiger Dreams".</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <span style="color: orange;">URLOP (!)</span>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-22483004881174496342015-09-08T20:00:00.000+02:002015-09-09T23:15:45.355+02:00Jane's Addiction - Three Days<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/mySAZ3jqVcg/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/mySAZ3jqVcg?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
Poniekąd jeden z utworów patronackich <span style="color: orange;">Hear the Reality</span>.<br />
<a name='more'></a>No bo tak: <b>Jane's Addiction </b>pod przywództwem <b>Perry'ego Farrella</b> widnieje na blogowym banerze, a "Three Days" to jeden z częściej pojawiających się na blogu utworów <b>JA</b>. Nie dziwota - kompozycja to długa, monumentalna, dostarczająca fantastycznych doznań dźwiękowych i sprawiająca wielką przyjemność. A właśnie takich utworów chcemy tu słuchać, prawda?<br />
<br />
Ocena: <b>10/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Miley Cyrus</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-52766091132801417242015-09-07T20:00:00.000+02:002015-09-09T23:11:56.039+02:00Arcade Fire - We Exist<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/hRXc_-c_9Xc/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/hRXc_-c_9Xc?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Wsiąkłem zupełnie.<br />
<a name='more'></a>W tę przepiękną piosenkę i magnetyczny teledysk z doskonałym Andrew Garfieldem w roli głównej. Treściowo i formalnie - cudo. A co lepsze, nie kończy się zbyt szybko, tylko płynie przez ponad sześć magicznych minut. I to samo właściwie stosuje się do nagranego z udziałem <b>Davida Bowiego </b>"Reflektora" - z tym, że tam nacisk położony został na formę, a w "We Exist" - na treść. I w ten sposób powstał duet idealny.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Jane's Addiction</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-84476563093994776252015-09-06T20:00:00.000+02:002015-09-07T17:33:18.245+02:00Tom Waits - Innocent When You Dream<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/5RBRiuxNpDA/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/5RBRiuxNpDA?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
Dosyć żałośnie wygląda to filmidło stworzone do muzyki <b>Toma Waitsa</b>.<br />
<a name='more'></a>No błagam, jak można dołożyć do "Innocent When You Dream" obrazki wydumane jak z Paulo Coelho, dosłowne do bólu... I jeszcze ten poemacik na końcu utworu. Polecam raczej włączyć film "Smoke" Paula Austera i poczekać na ostatnią scenę, czyli "Opowieść wigilijną Auggiego Wrena". Tam można spokojnie odrzucić wszelkie zażenowanie i docenić zarówno piosenkę, jak i film.<br />
<br />
Ocena: <b>9/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Arcade Fire</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-31651080002203334282015-09-05T20:00:00.000+02:002015-09-07T17:00:51.764+02:00Rupert Holmes - Him<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/WD0rMn6zlXg/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/WD0rMn6zlXg?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Popowa ramotka z lat osiemdziesiątych.<br />
<a name='more'></a>Jako, że opowiada o miłości i papierosach, tematycznie porównywalna jest z pewną piosenką polskiego zespołu <b>Pustki </b>("Miłość i papierosy" to zresztą jej tytuł). Różnice są jednak znaczne - <b>Basia Wrońska</b> z <b>Pustek </b>śpiewa bowiem piosenkę w gruncie rzeczy smutną, a poza tym utrzymaną w klimacie współczesnego alt-rocka. "Him" <b>Ruperta Holmesa </b>to z kolei pieśń prawie-że-przebojowa, prawie-że-wesoła (tu jeszcze do żadnego smutku się nie zbliżamy, choć zalążki konfliktu się pojawiają) i na dodatek będąca doskonałym muzycznym odbiciem muzyki popularnej przełomu ósmej i dziewiątej dekady dwudziestego wieku.<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Tom Waits</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-32075321015874626252015-09-04T20:00:00.000+02:002015-09-04T22:55:38.095+02:00Robert Plant - Big Log<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/FxSsol3Zd7k/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/FxSsol3Zd7k?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
I znowu <b>Robert Plant</b>.<br />
<a name='more'></a>Czyż jednak nie warto przypominać sobie tak pięknej muzyki? A "Big Log" to zdecydowanie jeden z tych utworów, które, odsłuchiwane raz na jakiś czas, wprowadzają w stan błogiej, dźwiękowej rozkoszy. Inna to piosenka niż te z płyty "Lullaby And... The Ceaseless Roar" - one nie wywołują zachwytu pięknem, a raczej złożonością kompozycji i niebywałą pomysłowością (patrz: "Little Maggie", który to utwór nie przestaje mnie zadziwiać). Ciekawe co <b>Plant </b>jeszcze nam w przyszłości zaserwuje. Choć to pewnie nieprędko...<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Rupert Holmes</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-73694331350632102992015-09-03T20:00:00.000+02:002015-09-04T11:06:44.174+02:00Tomek Makowiecki - Zabierz mnie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/OJFplCInC7U/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/OJFplCInC7U?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
O nowych projektach <b>Tomka Makowieckiego</b> - cicho.<br />
<a name='more'></a>Nic na ten temat nie słychać. Wiadomo, że artysta koncertuje (był m.in. na Męskim Graniu) i wraz z <b>Organkiem</b>, <b>Justyną Święs</b> oraz innymi towarzyszył <b>Voo Voo </b>na wydanej niedawno płycie "Placówka 44". Ale ani Facebook artysty, ani jego strona internetowa, ani żadne inne kanały nie przynoszą informacji najważniejszej - kiedy następna płyta? Uprzedzę jednak ewentualne wieści: nie należy oczekiwać, że nowy album nadejdzie prędko (<b>Makowiecki </b>zazwyczaj się z tym nie spieszy).<br />
<br />
Ocena: <b>7/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Robert Plant</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-24389676293466403352015-09-02T20:00:00.000+02:002015-09-02T20:12:11.867+02:00Madonna - Frozen<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/MDM0yAJjlBo/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/MDM0yAJjlBo?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Pop też może być sztuką.<br />
<a name='more'></a>Nawet jeśli zazwyczaj jest tylko rzemiosłem. <b>Madonna </b>na zawodzie piosenkarki zna się doskonale - w końcu jest najlepiej sprzedającą się muzyczką w historii. Ale potrafi też napisać piosenkę piękną i z przekazem. Taką właśnie jest "Frozen". I oczywiście można <b>Madonny </b>nie lubić, mówić, że śpiewa i tworzy wyłącznie dla pieniędzy, zżymać się, że tacy jak ona przedkładają ilość nad jakość, ale wara od "Frozen". Bo takie utwory trzeba doceniać - nawet, jeśli niekoniecznie wszystkim się podobają.<br />
<br />
Ocena: <b>8/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Tomek Makowiecki</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-82114723900596537272015-09-01T20:00:00.000+02:002016-02-14T15:46:23.631+01:00TV On The Radio - Test Pilot<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/gZ3SVSBgJ6w/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/gZ3SVSBgJ6w?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Po obejrzeniu "Jump Tomorrow" (patrz: <a href="http://hearthereality.blogspot.com/2015/08/touch-go-lifes-beach.html" target="_blank">wczorajszy post</a>) trochę bardziej doceniłem ostatnią płytę <b>TVOTR</b> - "Seeds".<br />
<a name='more'></a>Dlaczego? Wyjaśnienie jest proste - zarówno płyta, jak i film mają specyficzny słodko-gorzki smak, powodujący, że odbiorcę danego dzieła ogarniają podobne uczucia. Jest jednak pewna różnica, mianowicie "Jump Tomorrow" jest znacznie bardziej przekonujące. "Seeds" po pewnym czasie potrafi po prostu znużyć - głownie dlatego, że każdy kolejny utwór upodabnia się nieco do swojego poprzednika i tak zlewają się w jedną całość - nie pomoże tu nawet energia "Lazerray", bogate barwy "Winter", ni delikatnie wyprowadzający z płyty utwór tytułowy.<br />
<br />
Ocena: <b>7/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>Madonna</b>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1714176071766032831.post-38130510658394763632015-08-31T20:00:00.000+02:002015-12-09T20:41:46.749+01:00Touch & Go - Life's A Beach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/ryalMzJhmO8/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/ryalMzJhmO8?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
Wczoraj razem z <b>Laną Del Rey </b>odwiedziliśmy plażę - może dziś (mimo, że to ostatni dzień wakacji) jeszcze na niej zostańmy.<br />
<a name='more'></a>Tym razem w związku z piosenką <b>Touch & Go</b> noszącą tytuł "Life's A Beach". Poznałem ją dzięki filmowi "Jump Tomorrow" (w roli głównej <b>Tunde Adebimpe </b>z <b>TVOTR</b>), obfitującemu zresztą w urocze alt-rockowe utwory (grane m.in. przez <b>Eels</b>). No i co tu dużo mówić, film jest najzwyczajniej w świecie piękny. Jeśli miałbym pisać o jego stylu, to pewnie porównałbym go do filmów Wesa Andersona (zdjęcia jak z "Moonrise Kingdom", kolory i wzory jak z "The Grand Budapest Hotel) oraz Jean-Pierre'a Jeuneta (naiwność "Amelii"). Ale wolę pisać o sferze emocjonalnej: "Jump Tomorrow" to obraz słodko-gorzki; wzruszający, ale i zabawny; wzbudzający w widzu bardzo niecodzienne odczucia, których nawet nie sposób do końca opisać. Polecam z całego serca.<br />
<br />
Ocena: <b>7/10</b><br />
<b><br /></b>
Już jutro: <b>TV On The Radio</b>Unknownnoreply@blogger.com2