wtorek, 26 sierpnia 2014

Pearl Jam - Jeremy


Dziś miała pojawić się tu grupa Portishead, ale kilka godzin temu po raz pierwszy w pełni świadomie usłyszałem piosenkę "Jeremy". "W pełni świadomie", bo dotychczas gdy słuchałem płyty "Ten" Pearl Jamu nigdy nie przysłuchiwałem się temu utworowi. Pierwszy raz chyba doświadczam sytuacji, w której emocje wywołane przez dany kawałek targają mną tak mocno, że ciężko jest mi coś o nim napisać.
Eddie Vedder, wokalista grupy i autor tekstu do piosenki w jednym z wywiadów stwierdził, że "Jeremy" łączy w sobie dwie historie. Pierwsza to historia tytułowego Jeremy'ego Wade'a Delle'a, który w wieku piętnastu lat zastrzelił się na oczach całej swojej klasy w szkole, na lekcji angielskiego. Według znajomych był cichym chłopcem. Przyjacielskim, ale smutnym. Pisywał na lekcjach liściki z przyjaciółką (?), Lisą Moore. Na końcu każdego pisał zawsze "Odpisz". Dzień przed samobójstwem (czyli - parafrazując Monty Pythona - introwertyczną formą morderstwa) Lisa zamiast "Odpisz" zobaczyła na kartce słowa "Later days" (co można przetłumaczyć jako "Do zobaczenia" lub, co chyba jest bardziej odpowiednie, "Do niezobaczenia").
Druga historia opiera się na wydarzeniach z młodości samego Veddera. Przyznaje on, że mimo iż przy wykonywaniu tej piosenki myśli o Jeremym Delle'u i o tym, że życie chłopca zostało na łamach gazet zredukowane do jednego akapitu, to jednak wpływ na niego przy pisaniu tego tekstu miała również pamięć o Brianie, znajomym ze szkoły, który (zapewne w konsekwencji wewnętrznej frustracji) pewnego razu otworzył ogień w szkolnej sali oceanografii, a z którym Vedder kilkukrotnie wdawał się w bójki.
To tyle jeśli chodzi o genezę tekstu. Czemu jest dla mnie aż tak wstrząsający? Przypuszczalnie raczej z powodu samego Jeremy'ego oraz mocnych słów: At home drawing pictures of mountain tops/With him on top oraz Daddy didn't give attention/To the fact that Mommy didn't care/King Jeremy the wicked rules his world/Jeremy spoke in class today.

Jeremy spoke in class today.


Już jutro: Portishead

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz