sobota, 11 października 2014

The Beatles - Come Together


Spotkałem się ostatnio z opinią, że Beatlesi to właściwie nic nadzwyczajnego - ot, taki tam pop. No więc, choć żadnym beatlesowym fanatykiem nie jestem, zgodzić się z tym za żadne skarby nie mogę. Bo ich muzyka to po prostu nie tylko pop. Oczywiście, nagrywali oni również i jego, ale nie na tym kończy się twórczość Beatlesów. Prawdą jest, że dla historii muzyki masowej ich nagrania popowe miały chyba największe znaczenie - w końcu to oni położyli podwaliny pod ten pop we współczesnym rozumieniu. Ale zdecydowanie najlepsze utwory Beatlesów powstały w większości po roku 1965 - w drugiej (i zarazem ostatniej), rockowej fazie działalności grupy. I jak dla popu twórczość liverpoolczyków była kamieniem węgielnym, tak dla rocka był to kamień milowy. Na dodatek kamień z bardzo wyraźnym drogowskazem w stronę psychodelii - czegoś, co wcześniej w muzyce pojawiało się niezmiernie rzadko (o ile w ogóle). Jakość przyszłej muzyki "robiły" więc właśnie takie utwory jak "Come Together". Ale nie tylko, bo jest jeszcze "I'm Only Sleeping", "Michelle" (notabene utwór inspirowany gościem naszym przedwczorajszym - "I Put A Spell On You" Niny Simone), "Taxman", "Helter Skelter", "I Am The Walrus", "Lucy In The Sky With Diamonds", "Ob-La-Di, Ob-La-Da", "Tomorrow Never Knows" i wiele, wiele innych, bez których nie byłoby na pewno grup takich jak choćby Kasabian oraz Yeasayer, a także zapewne całej reszty współczesnej sceny rockowej, metalowej i alternatywnej.

Już jutro: TV On The Radio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz