Wczoraj najbardziej beirutopodobna piosenka Arcade Fire, dziś Beirut we własnej osobie.
I to w najlepszym z możliwych wydań. Taka bowiem jest właśnie cała płyta "Gulag Orkestar" - wyśmienita. A utwór tytułowy tylko tego dowodzi. Nie dorównują mu niestety wszystkie elektroniczne eksperymenty Zacha Condona z EP-ki "March Of The Zapotec & The Realpeople Holland" (choć bardzo ją lubię).
Warto rozkoszować się tym utworem. A później, na doczepkę, można włączyć sobie również cudne "Elephant Gun"
Ocena: 9/10
Już jutro: Ultraísta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz