piątek, 7 listopada 2014

Modest Musorgski - Obrazki z wystawy


Jedno z moich ulubionych dzieł muzyki klasycznej - tu w wersji Maurice'a Ravela (tak, tego od słynnego "Bolera"). Świadom jestem wielkości baroku, ale jednak nigdy do końca mnie on nie przekonał. Pozostałem przy Edwardzie Griegu, Joaquinie Rodrigo, Eriku Satie, Beli Bartoku oraz Modeście Musorgskim właśnie. Głównie jest to więc muzyka XIX i XX wieku - romantyzm, realizm, modernizm. Później dołączają również Michael Nyman ze Stevem Reichem - ale to już trochę inna bajka, bowiem minimalizm i punktualizm odchodzą już w kompletnie inną stronę. Z wymienionych kompozytorów najbliżej im chyba do Erika Satie, lecz i tak jest to przepaść stylistyczna (bynajmniej nie jakościowa - nie wartościujmy).
A taki Musorgski to jednak dość klasyczna klasyka. Co prawda odrzuca formę typowo klasycystyczną i idzie w ścisły realizm, ale jednak korzysta z tradycyjnej raczej instrumentacji i oklepanego już katalogu tematów - przemarsz bydła sam w sobie spotykany jest może dość rzadko, ale już motyw wiejski pojawia się nader często. Co wyróżnia muzykę Rosjanina, to ten wspomniany już realizm - słuchacz widzi bez mała jak tuż przed jego nosem maszeruje to tytułowe bydło, czuje, jak ziemia drży mu pod nogami od tupotu dziesiątek (czy wręcz setek) kopyt. I to jest właśnie największa siła tych dźwiękó - doświadczenie muzyki na własnej skórze.

Ocena: 9/10

Już jutro: Sisyphus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz