środa, 31 grudnia 2014

Podsumowanie roku 2014: najlepsza piosenka

Ostatnia część podsumowania roku 2014.

NAJLEPSZA PIOSENKA

  1. The Black Keys - "Weight of Love"
Utwór po prostu piękny. Ciężko napisać coś innego, bo cóż by to miało być? Peany na cześć solówki gitarowej? Hymny pochwalne dla budowy utworu? Forma odwróciłaby uwagę od treści, jaką jest utwór - powtórzę - po prostu przepiękny.

  2. Lenny Kravitz - "The Chamber"
Wydał Kravitz płytę najlepszą od lat. Nie na tyle, by znaleźć się wśród 10 najlepszych w tym roku, ale i tak świetną. A szczytem jej możliwości jest pierwszy utwór singlowy - "The Chamber". Prosta jest to na dobrą sprawę piosenka - oparta na jednym ledwie riffie basu, jednym akordzie i wokalu. No i to właśnie ten wokal (razem ze świetnym tekstem) "robi" cały utwór. Słychać tu wszystko - najmniejsze nawet drgnięcie emocjonalne. Brawa.

  3. Skubas - "Nie mam dla ciebie miłości"
Utwór ten wykonywany był już przez Skubasa na koncertach w roku 2013, ale oficjalny debiut nastąpił w maju tego roku. Znów: piosenka bardzo prosta, ale jak wykonana. Tekst oczywiście także robi swoje. A zatem: polska piosenka roku.

  4. Caribou - "Your Love Will Set You Free"

  5. Artur Rojek - "Czas który pozostał"

  6. Jack White - "Would You Fight For My Love?"

  7. Ninos du Brasil - "Sombra da lua"

  8. Richard Dawson - "The Vile Stuff"

  9. Fisz Emade Tworzywo feat. Justyna Święs - "Ślady"

10. Damon Albarn - "Everyday Robots"

11-15 (wg wykonawcy, w kolejności alfabetycznej):
  • Alt-J - "Hunger of the Pine"
  • Coldplay - "Midnight"
  • Fink - "Pilgrim"
  • Organek - "Nie lubię"
  • TV On The Radio - "Happy Idiot"

To już koniec. Podsumowania i całego roku 2014. Jak się spisał? Całkiem nieźle (biorąc oczywiście pod uwagę muzykę). Bywały lepsze, ale ten również dał radę. Nawet popowe piosenki były jakby mniej żałosne niż zwykle. Weźmy takie "Chandelier" na przykład - świetny utwór. Z kolei Lorde - jedna z największych obok Sii gwiazd tego roku - udowodniła, że jest wokalistką solidną. Co prawda nadal nie umie dobierać sobie repertuaru, ale dobre i to. Czego żałuję? Na pewno słabej płyty Azealii Banks. Miała stać się jedyną wybitną postacią swego gatunku, przeciwwagą dla nieszczęsnej Nicki Minaj, a niestety zbliżyła się muzycznie do tej ostatniej. Więcej można też było oczekiwać od TV on the Radio, Coldplaya oraz Liars, ale ich płyty i tak należą do tych raczej lepszych albo nawet do bardzo dobrych. Na szczęście mieliśmy też krążki tak fantastyczne jak "Our Love" Caribou. Było więc czego słuchać. Czekamy na więcej w przyszłym - oby lepszym - roku, który nosił będzie numer 2015.

Już jutro: TV on the Radio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz