Kiedyś to była moja ulubiona piosenka.
A było to w czasach, gdy wszystko wydawało się prostsze. Muzyka i kultura ogółem. Lecz później okazało się, że sztuka nie tylko musi się podobać, ale i coś ze sobą nieść. "Lucid Dreams" w tym akurat najlepsze nie jest. Jedyne, co ta piosenka nam daje, to uczucie eargasmu w końcówce, ale nawet nie wywołane muzycznym spełnieniem, a po prostu bardzo silną stymulacją (tu można wstawić metaforę z wałęsakiem brazylijskim w tle). A jednak - przyjemność zapewnia.
Za wszelkie dwuznaczności w tekście powyższym najmocniej przepraszam. Były kompletnie niezamierzone.
Ocena: 7/10
Już jutro: Marvin Gaye
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz