Miałem przy tym okazję przekonać się o prawdziwości obserwacji Taco Hemingwaya. Dość powiedzieć, że sprawdziły się one co do joty. Co prawda akordeonista (grający świetnie, "choć w sumie wagon [...] mu rujnuje akustykę") wsiadł nie przy Uniwersytecie, a na Rondzie ONZ i nie do metra, a do tramwaju, ale wytykanie tego byłoby już chyba zbytnim czepialstwem. Rozumiem również niechęć do odbierania połączeń, i to się zdarzyło. Kebaby, "praskie dziunie w stroju disco-barokowym" oraz chłopak w dredach - było, można odznaczyć. Brawo, panie Taco.
Ocena: 9/10
Już jutro: Lech Janerka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz