Kota nie mam.
Ale gdybym miał, z pewnością rozważyłbym nadanie mu imienia Maceo. Nie tylko na chwałę piosenki Jane's Addiction, ale także ku pamięci świetnego polskiego DJ-a kryjącego się ongiś pod pseudonimem Maceo Wyro. Sześć dni temu minął rok od jego śmierci (spowodowanej pęknięciem tętniaka mózgu). A była to śmierć nader niespodziewana. Wystarczy dodać, że na dwie godziny przed nią siedział w studiu radiowej Trójki u boku Agnieszki Szydłowskiej i (czego byłem nausznym świadkiem) wraz z Enveem opowiadał o ich nowym projekcie - Pilipalili. Pierwszy koncert miał odbyć się następnego dnia. Do niego naturalnie nie doszło, a Pilipalili wystąpili tylko raz - kilka miesięcy później na Red Bull Music Academy Weekenderze. Miejsce Maceo Wyro zajął Teielte, a koncert został zadedykowany zmarłemu.
Ocena: 6/10
Już jutro: John Cage
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz