Wynurzamy się z oceanu smutku i zmierzamy w stronę kałuży zadumy.
Kałuży, bo jednak "Looped" jest, w całej swej rozciągłości, dość kompozycyjnie płytkie. Jedna, powtarzająca się stale sekwencja dźwięków może nam dać nie więcej niż właśnie kałużę (choćby była nie wiadomo jak wielka). A poza tym brzmienie tej kompozycji przypomina trochę brudną, zabarwioną miastem deszczówkę - niby szlachetna baza (woda vs fortepian Arnaldsa), ale w niej domieszki typowe dla współczesności (benzyna i inne zanieczyszczenia vs elektronika). Należy tylko uważać, żeby na dłużej w taką kałużę nie wdepnąć, bo wtedy wsiąka się zupełnie.
Ocena: 8/10
Już jutro: Alt-J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz